wtorek, 24 czerwca 2008

Szok pourodzinowy

Właściwie już mi minął. Skoro bilans jest na plus, to czym się przejmować? Mam kilka ciekawych pomysłów na efektowne spędzenie następnych kilku lat (ślęcząc nad książkami, a jakże!). Mam tylko nadzieję, że wystarczy mi samozaparcia i cierpliwości żeby to wszystko zrealizować.

Edynburg ostatnio bardzo zachmurzony. Naprawdę trudno mi sobie wyobrazić te upały w Polsce... Zdjęć na razie nie robię, bo w taką pogodę mało które ma ochotę wyjść...

Plan na dziś (na zaraz właściwie) to wypad do Tesco (polskie stoisko!). Jutro mam natomiast zamiar zlokalizować jakąś pasmanterię i zaopatrzyć się w nici, bo nie mam już prawie nic do plątania...

I tak mija dzień za dniem. Raz weselej, raz smutniej-jak wszędzie.

Wczoraj przez szybę autobusu widziałam faceta w BMW, jedzącego za kierownicą banana. Niby nic, ale u nas z pewnością paliłby fajkę. Ot, takie tu dbające o siebie społeczeństwo;)

4 komentarze:

  1. Haniu, czyżbyś zamierzała się doktoryzować? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. to dobrze, że na plus ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. a co Ty tam plączesz? pochwal się

    OdpowiedzUsuń
  4. Co to tego banana to sie zgadzam. Ja nigdy nikogo nie widzialam jedzacego owoce w aucie, nooo, nie liczac rowiesnikow w czasach podstawowki podczas jazdy autobusem na wycieczke:D

    OdpowiedzUsuń