środa, 14 października 2009

Październikowy atak zimy

Jestem w szoku. Tak po prostu. Trzyma mnie od rana-od chwili kiedy wyjrzałam przez okno i z niesmakiem stwierdziłam, że spełnił się mój najgorszy urlopowy koszmar. Spadł śnieg. Pewnie wszyscy widzieli. Ja osobiście cierpię, bo miało byc ładnie, sucho, słonecznie. Jesiennie. Przed zimą uciekłam na drugi koniec Europy, a tu guzik. Zima mnie w tym roku nie ominęła:(

Pierwszy tydzień urlopu mija nieubłaganie... A ja po raz kolejny obiecuję sobie, że jak wrócę do Edi to wezmę się za siebie, za dom, za swoje hobby. Jakoś tak się zebrac nie umiem. Im bliżej zimy, tym gorzej. Jakoś w tym moim szkockim domu jest mało przyjaźnie. Jakoś tak zimno, nieprzytulnie. I nie wiem co zrobic, żeby choc trochę ocieplic atmosferę w nim panującą.

Aktualnie mam mocne postanowienie, że:
* zajmę się domem jak na prawdziwą panią domu przystało
* wrócę do frywolitkowania, tym bardziej że dostałam od Kasi przepiękne cieniowane nici
* za krzyżyki też się wezmę
* i może w końcu coś napiszę, bo do tego zbieram się od dawna

Nie wiem jak to jest, że czas ucieka mi przez palce. Pewnie i w moim przypadku sprawdziłoby się stare porzekadło: masz mało pracy-kup sobie kozę. Wtedy i czas by się znalazł i jakoś tak bym to wszystko lepiej sobie zorganizowała. Na razie jest plan. O jego realizacji będę stopniowo informowac.

3 komentarze:

  1. ale tak dokładnie jest, masz jakas prace, masz jakis obowiazek, i czasu jakos wiecej wiec koza to nie glupi pomysl ;)
    natomiast co do pogody, to brakuje mi slow,ale na pocieszenie powiem,ze od niedzieli ponoc polepszenie pogody

    OdpowiedzUsuń
  2. Haniu, zatem wytrwałości życzę w wypełnianiu planów. :)

    buziam i pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. co do pogody to pogoda jak po ... no brzydka bardzo no :/ ten śnieg wpędza mnie w depresję

    OdpowiedzUsuń