Chwilę mnie nie było. To znaczy ponad miesiąc. Trochę się działo, ale niewiele się zmieniło.
Urlop był. Bardzo udany. Choć chwilami męczący. Mam wrażenie, że jeszcze kogoś nie odwiedziliśmy, czegoś nie zrobiliśmy, gdzieś nie byliśmy. Ale jak można było to wszystko ogarnąć w ciągu zaledwie 10 dni??? Od powrotu do Szkocji minął prawie tydzień, a mnie już wszystkiego na nowo brakuje... Igiełki z Kasią, kawki z Mamą i Babcią... polskiego jedzenia i znajomych twarzy na ulicy (a jeszcze niedawno przekonywałam samą siebie, że ta edynburska anonimowość bardzo mi odpowiada...). Pocieszam się tylko tym, że za niecały miesiąc przylecą do nas moi Rodzice:)
Edynburg przywitał nas deszczowo. W sumie powinnam się już do tego przyzwyczaić, ale jakoś ciągle nie mogę... Chyba dopada mnie depresja jesienna, mimo że dopiero sierpień... Brak mi słońca i ciepła...
Z nudów znów plączę nitki. Oglądajcie i podziwiajcie;)
zazdroszczę wytrwałości we frywolitce
OdpowiedzUsuńja próbowałam, byłam na kursie i się poddałam
a sprzedajesz biżuterie frywolitkową ??
OdpowiedzUsuńno wreszcie wrocilas :) stesknilam sie no! ;)
OdpowiedzUsuńwszystko zależy od ceny ;-)
OdpowiedzUsuńpodobało by mi się coś w brązie
witaj ponownie. :)
OdpowiedzUsuńHaniu śliczne te Twoje frywolitkowe prace. Ja czasem też robię biżuterie, ale taką bardziej tradycyjną. Ale "specjalizuję" się w kartkach. ;-) Jak będziesz miała wolną chwilkę to zapraszam do siebie http://moja-pasja-kartki.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuń